Gofry – najlepszy przyjaciel człowieka
artykuł przeglądano: 2 113 razyNajlepszym przyjacielem człowieka są gofry z bitą śmietaną. Co ciekawe, owa przyjaźń w równej mierze dotyczy ludzi małych i dużych… a oto dowód…
24 września na boisku SP4 odbyła się impreza integracyjna. Wzięli w niej udział podopieczni Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom „Niech się serce obudzi” im. Jana Pawła II, uczniowie Szkoły Podstawowej nr 4 oraz dzieci osierocone, podopieczni wolontariatu hospicyjnego, prowadzonego przez Michała Filipowicza. Impreza zaplanowana wstępnie na prawie 200 osób, liczyła około 300. Każdy znalazł coś dla siebie – dmuchane zamki, hipoterapię, dogoterapię, malowanie twarzy, konkursy z nagrodami, grill, lody no i oczywiście gofry …
Jak opowiedzieć o tej imprezie? Było po prostu świetnie, bo:
- Porozumieliśmy się z fajnymi ludźmi w sprawie współpracy. Fajni ludzie to Alwernia, wolontariat hospicyjny, nauczyciele SP4 i ludkowie ze stowarzyszenia. Postanowiliśmy zrobić coś dla dzieciaków i wyszło.
- Alwernia załatwiła pogodę – mieli to w przydziale czynności (Marcin Socha, wielkie dzięki), grilla, przyczepę z lodami i goframi. Teraz chyba mają fanów w całej galaktyce…
- Michał Filipowicz królował między kiełbaską a kaszanką, dzieląc teren jurysdykcji z Alwernią. Brzuszki były pełne…
- Ekipa plastyczna mogłaby spokojnie zająć się charakteryzacją na planie filmowym. Spod ich dłoni wychodziły cuda na buźkach dzieci. Nie tylko dzieci…
- Pieski i koniki urzekły naszych podopiecznych. Przytulankom nie było końca.
- Rodzice mogli zwyczajnie pogadać, czasem się wyżalić, a czasem poprosić o pomoc. To nie mniej ważne, niż zabawa dla dzieci.
- W kwestii zaproszenia ważnych gości nie okazaliśmy się specjalnie kreatywni. Oczywiście mamy świadomość, że gość podnosi rangę imprezy, więc nasi goście byli z najwyższej półki: dzieci niepełnosprawne, osierocone, potrzebujące, dzieci… po prostu dzieci i ich rodzice.
Impreza przewidziana do 13.00 zakończyła się faktycznie znacznie później. Miło jest wiedzieć, że inni czują się z nami dobrze. Podczas festynu rodzice wspominali o tym niejednokrotnie. Ogromne dzięki należą się tym wszystkim, którzy zaangażowali się w jego realizację, wsparli nas swoją pracą, zaangażowaniem i ofiarnością. Patrząc na wspólną zabawę dzieci zdrowych i niepełnosprawnych mamy satysfakcję, że nasze „czwórkowe” dzieci przełamały stereotypy poglądów i zachowań. Można żyć obok siebie, będąc innym. Można bawić się razem i razem śmiać. Można siąść na tej samej ławce i zatopić zęby w pysznych gofrach z bitą śmietaną, a widok umorusanych buź z resztkami słodyczy jest nie do przecenienia. Uwierzcie.
Justyna Wereszczyńska