Między pizzą a basenem
artykuł przeglądano: 1 439 razyJest 16 listopada, popołudnie. Właśnie wróciliśmy z wyjazdu na basen do Lublina. Jak było?
Pogoda nam dopisała, humory również. Tym razem odwiedziliśmy basen Aqua, stosunkowo nowy obiekt, dobrze utrzymany i wyposażony. Nasi podopieczni mieli okazję popluskać się w cieplutkiej wodzie, a chyba wszystkie dzieci lubią wodę. Wszystkie też zasługują na odrobinę relaksu i odpoczynku od codzienności. Po basenie zjedliśmy obiad na terenie obiektu. Restauracja nazywa się Prosto z Mostu i jest warta polecenia: gotują pysznie, są bardzo otwarci i sympatyczni no i nie przestraszyła ich nasza ławica wygłodzonych obiadożerców. Większość z obecnych niestety przegrała nierówną walkę z obiadem, który zaserwowali nam pracownicy lokalu: porcje były po prostu ogromne. Dodatkowo dzieci dostały jeszcze pizzę, co oczywiście wprawiło je w dobry nastrój, bo kto nie lubi pizzy?
Czasem wydaje nam się, że znamy naszych podopiecznych i ich historie: trudne, radosne, zawsze prawdziwe. A potem przychodzi taki wyjazd i okazuje się, jak mało wiemy. I słuchamy w skupieniu o dziecku, które ma za sobą trzynaście operacji i stawia czoła życiu, patrzymy, jak opiekun z bezgraniczną cierpliwością uspokaja dziecko, jak mama przytula pociechę, która buntuje się przeciw czemuś, czego nie rozumie. To nasze dzieci i nasi rodzice. Ludzie pełni poświęcenia do granic i poza granice. To mamy, które założyły wspólną grupę, by się wspierać i być dla siebie najlepszym źródłem informacji w potrzebie.
Kiedy wracaliśmy do domu, rodzice dziękowali nam za ten wyjazd i wspólny czas. Jeżeli ktokolwiek zasłużył na podziękowania, to oni, bo dają bezcenną lekcję swoim dzieciom i innym wokół: co to znaczy bezgraniczna miłość i jak bardzo należy doceniać to, co dostaje się od życia. A przy tym potrafią mieć w sobie tyle optymizmu, że staje się to pozytywnie zaraźliwe.