Opowiem Wam o Kubie

artykuł przeglądano: 2 128 razy

Kuba_01_tnMa dwanaście lat. No, prawie dwanaście… Trochę za mało jak na poważne spojrzenie, którym spokojnie poznaje rzeczywistość. Ale kiedy człowiek wsłucha się w jego historię, szybko rozumie, skąd wzięło się to spojrzenie. Opowiem Wam o Kubie.

To był początek lipca. Po niemal skończonym dniu pracy chłopiec tuż przed kolacją wyszedł na chwilę na dwór. Niedługo potem przybiegł do domu z krwawiącą ręką, w której brakowało dłoni. Można sobie tylko wyobrazić grozę sytuacji, przerażenie zarówno rodziców jak i dziecka. Ojciec szybko pobiegł, by szukać dłoni. Znalazł ją i próbował zabezpieczyć zgodnie ze wskazówkami udzielonymi telefonicznie przez ratowników medycznych. Przecież w dobie rozwoju medycyny lekarze potrafią przyszyć utraconą dłoń…

Pomoc przyjechała bardzo szybko. Okazało się jednak, że lubelski szpital nie jest w stanie poradzić sobie z tak trudnym przypadkiem, jak obrażenia, których doznał Kuba. Zapadła decyzja o przewiezieniu chłopca transportem lotniczym do specjalistycznej placówki w Elblągu. Tam lekarz, odwołany z drogi do domu po skończonym dyżurze, starał się dokonać niemożliwego. Niestety obrażenia były tak rozległe, że nie udało się uratować dłoni Kuby.

Gdybym wiedział, gdybym to przewidział… – mówi przez łzy tata chłopca – … ja myślę, że on chciał coś tam poprawić i zrobić to ostrożnie. Dłonią przez bluzę. Ale maszyna szarpnęła tak mocno, że wciągnęła i bluzę, i jego rękę… gdybym mógł cofnąć czas …

Ale nie może. Lekarz także nie mógł naprawić tego, co się zdarzyło. Dokonał zatem wszystkiego, by uratować rękę i połączyć wszystkie jej elementy najlepiej jak się dało. Jego determinacji i walce o każdy milimetr ręki Kuby należy zawdzięczać fakt, że chłopiec ocalił ją w tak dobrym stanie. Obecnie goi się w dobrym tempie, a to daje nadzieję na szybki start Kuby w nowe życie.

Dlaczego nowe? Ponieważ chcemy zawalczyć o specjalistyczną protezę dłoni dla chłopca. Oczywiście nie jest to to samo, co własna dłoń, ale doskonale ją imituje. To proteza bioniczna.

Proszę pani, to najlepsza rzecz, jaką można zaproponować temu dziecku – powiedział mi lekarz, który operował Kubę w Elblągu – ale wie pani, jakie to są koszty?

Raczej duże. Dolna granica to 40 tysięcy, a górna – około 300. Nie oznacza to jednak, że nie potrafimy się z tym zmierzyć i zebrać takich pieniędzy. Kuba ma ciepłą, troskliwą rodzinę, bardzo zgraną klasę i wielu dobrych ludzi wokół siebie. Każdy z nas może być cząsteczką tego dobra. Jest o kogo walczyć.

Tak wygląda pierwsza część opowieści o Kubie. Zróbmy wszystko, by część druga była znacznie lepsza.